Seminarium

Home »  Życiorys »  Seminarium

Z dniem 1.09.1931r rozpoczyna naukę w Niższym Seminarium w którym nauka trwała 8 lat. . Od tego momentu Leon całe swoje życie wiąże z Zgromadzeniem Słowa Bożego(SVD). Chce w przyszłości zostać misjonarzem i szerzyć Słowo Boże tam gdzie jeszcze nie dotarło. Jego rodzice i rodzeństwo z radością przyjęli Jego decyzje. Zaczęło się spełniać życzenie matki. Nauka szła mu bardzo dobrze. Należał do najzdolniejszych uczniów. Wszechstronne i nieprzeciętne zdolności umysłowe w połączeniu z niezwykłą pracowitością i pokorą wróżyły Mu bardzo dobrą przyszłość. Bardzo dobrze radził sobie z naukami humanistycznymi, a także z ścisłymi.

Porzadek_dnia_w_seminarium Był świetnym kreślarzem jak i muzykiem. Jego wykładowca z Górnej Grupy Błogosławiony o. Alojzy Liguda SVD wydaje o Nim następującą opinię: „Gdy czyta się prace Hirscha człowiek odczuwa jakąś wewnętrzną rozkosz”. Okrutny los nie pozwolił na wykorzystanie tych niezwykłych darów Bożych.

Był mocno przywiązany do rodziny. O jego listach do domu wiadomo, że regularnie wysyłał je do rodziny co dwa tygodnie. Pisał w nich o swoim zakonnym życiu. Był ciekaw co się dzieje w rodzinie. Informował swoją rodzinę o tym, że znajduje szczęście w drodze powołania do Zgromadzenia SVD. Szkoda, że zaginęły w czasie zawieruchy wojennej

Gdy przyjeżdżał do kochanego domu rodzinnego na wakacje, siadał w swoim pokoiku na poddaszu i wgłębiał się w literaturę, głównie religijną. Będąc w seminarium oraz w domu czytał dużo książek. Czytał te które uważał za pożyteczne..

Nie był pustelnikiem. Był osobą bardzo towarzyską. Nikogo nie raził swoją nieprzeciętnością. Będąc na wakacjach w domu, codziennie odwiedzał swoją parafialną świątynię gdzie spędzał czas na modlitwie.

Był zafascynowany literaturą, która wpłynęła na Jego charakter. Podczas pobytu na wakacjach utrzymywał częste kontakty ze swoimi rówieśnikami.

Podczas wakacyjnego pobytu rodzinnym domu zostaje wraz z Anną Hirsch zd………., żoną Jego brata Juliusza, ojcem chrzestnym siostrzenicy Jadwigi Stankowskiej ( obecnie Rudnik i mieszka w Białogardzie). Uroczystość miała miejsce ….. lipca 1938 roku w kościele parafialnym w Wielkim Kacku.

W pamięci rówieśników oraz współtowarzyszy z Seminarium zapisał się jako człowiek obdarzony dużym poczuciem humoru. Był przez nich bardzo lubiany.

Ze względu na swój wzrost ( 190 cm) oraz szczupłą sylwetkę, bardzo dobrą prezencję koledzy nazywali Go „Długą biedą” Mimo dużego wzrostu był bardzo sprawny fizycznie.

W maju i czerwcu 1939 roku zdaje maturę z wyróżnieniem. Po maturze dalsze swoje życie wiąże ze Zgromadzeniem Słowa Bożego (SVD).Wstępuje do nowicjatu w Chludowie.

Udaje się na wakacje do swego ukochanego domu w Wielkim Kacku. Jak przyszłość pokazała – swoich ostatnich wakacji.

Na 29 sierpnia 1939 roku wyznaczono klerykom nowicjuszom spotkanie w Chludowie.

Sytuacja na świecie i w Polsce stawała się coraz poważniejsza. Na każdym kroku widać było przygotowania do wojny. Widząc te wojenne przygotowania Jego matka , ze względu na nadchodzącą wojnę, namawia Go aby do Chludowa pojechał gdy sytuacja się wyjaśni. Aby ze względu na niepewną sytuację pozostał w domu. Sługa Boży Leon jednak zdecydowanie obstał przy wyjeżdzie do Chludowa, aby służyć Panu. Powiedział rodzicom i rodzeństwu: „ Mamo skoro tylko się tam dostanę, wtedy wszystko będzie dobrze. Ja muszę pojechać” Rodzina przygotowała Jego bagaże.

Biorąc pod uwagę panującą niepewną sytuację, nadciągającą wojnę oraz ogłoszoną powszechną mobilizację, wyjeżdża 2 dni wcześniej niż było to konieczne.. Na dworzec PKP Wielki Kack odprowadza Go brat Juliusz. On również stara się o odwiedzenie Go od wyjazdu do Chludowa. Jego bagaże zostały nadane. Ostatnie uściski, pożegnanie.

Pociąg odjeżdża. Ostatnie spojrzenia braci.

W drodze , na wskutek wstrzymania ruchu kolejowego na trasie Gdynia –Gdańsk – Tczew, giną Jego bagaże. Wskutek tego Sługa Boży Leon stawia się w Chludowie z opóżnieniem, jedynie z teczką w ręku. Ze względu na Jego wzrost były kłopoty z dopasowaniem dla Niego bielizny , ubrań oraz sutanny. Sutannę, którą otrzymał w dniu obłóczyn była dla Niego bardzo przykrótkawa. Odtąd losy Leona będą się łączyły z losami domu św. Stanisława w Chludowie.

Po przybyciu do Chludowa , w dniu 1.09.1939 roku rozpoczynają się, jak każe tradycja Zgromadzenia, rekolekcje. W związku z wybuchem wojny władze gminy zarządzają ewakuację mieszkańców Domu w kierunku Kutna. Wyznaczone na 8.09.1939 r obłóczyny zostają przesunięte na inny termin. W dniu 4.09.1939 r następuje wymarsz ewakuacyjny w kierunku Kutna pod przewodnictwem o. Jana Chodziło (SVD). W wyniku szybkiego przesuwania się frontu, dalsza ewakuacja staje się niemożliwa. W dniu 16.09.1939 roku

o. Jan Chodziło (SVD) , ze względu na bezpieczeństwo, zwartą grupę zakonników dzieli na mniejsze grupy i wydaje polecenie udania się do Chludowa. Pierwsza grupa uciekinierów dociera ponownie do Domu w Chludowie prawdopodobnie 24.09.1939r. Tutaj są już pod jurysdykcją władz niemieckich.

Obłóczyny zostają wyznaczone na 5 pazdziernika 1939 roku. Leon podczas obłóczyn występuje w pożyczonej przykrótkawej sutannie. Szatę zakonną otrzymuje z rąk Błogosławionego o. Ludwika Mzyka )SVD), tym samym rozpoczyna swój kanoniczny nowicjat.

Władze Zakonu, znając bardzo trudną sytuację oraz grożące mieszkańcom Domu niebezpieczeństwa, zezwoliły nowicjuszom na wyjazd do rodzin. Sługa Boży Leon postanowił kontynuować swój nowicjat.

Warunki panujące w klasztorze były bardzo trudne. Brakowało przede wszystkim żywności. Głęboka wiara mieszkańców Domu pozwalała przeżyć ten trudny okres.

Między 30 listopada a 2 grudnia 1939 roku do Domu w Chludowie przybyła niemiecka policja i przeprowadziła obowiązkowy rejestr mieszkańców Domu. Spisujący mieszkańców Domu Niemcy byli zaskoczeni tym, że zastali młodych Polaków mówiących po polsku , a nie zgodnie z otrzymanymi informacjami, młodych Niemców. Władze niemieckie spisując mieszkańców Domu, zmuszali ich do opowiedzenia się po jednej ze stron. Sługa Boży Leon opowiedział się za wiarą swych ojców – wiarą katolicką oraz polską narodowością. Tak jasne postawienie sprawy miało w przyszłości dalekosiężne konsekwencje. Ojciec Jan Chodzidło, tak opisał ten moment: Co do kleryków, to żaden z nich, za żadną cenę Volksdeutschem nie chciał się stać. Przeto musieli się pod tym względem oświadczać.

Po wojnie przyjaciel Sługi Bożego Leona o. Brunon .Kozieł (SVD) tak wspomina ten moment: Sługa Boży Leon, a także pozostali klerycy, podpisanie listy niemieckiej porównywali do złożenia ziarnka kadzidła przy składaniu całopalnych ofiar u pierwszych męczenników chrześcijańskich, czyli zaparcia się swej wiary

Władze niemieckie ustanawiają oficera SS Franza Wolfa opiekunem mieszkańców Domu w Chludowie. Wyznaczony oficer często wizytował mieszkańców Domu. Od tego momentu mieszkańcy Domu nie mogli wychodzić samodzielnie na zewnątrz.

Comments are closed.

BizStudio by Sketch Themes